Kierowcą jestem dość nietypowym. W umowie, którą podpisałem z zatrudniającą mnie dąbrowską firmą oficjalną nazwą zajmowanego przeze mnie stanowiska jest kurier, jednak ja uważam, że stanowisko to równie dobrze mogłoby nosić nazwę kierowcy. Dostarczanie przesyłek zajmuje mi zaledwie jedną dziesiątą czasu pracy. Pozostałe dziewięćdziesiąt procent to czas przeznaczony na dojazd z punktu odbioru paczek do poszczególnych odbiorców.

W trasie spędzam około 7 godzin dziennie, przy czym zaledwie godzinę zajmuje mi rozprowadzenie przesyłek po osobach, do których zostały nadane.  Samochód to mój przyjaciel, z którym muszę żyć w na tyle dobrej komitywie, żeby mieć świadomość że zawsze mnie posłucha i nie popsuje się w najmniej oczekiwanym momencie, czyli na przykład na środku autostrady.

Niestety, jak w każdym zawodzie tak i w zawodzie kierowcy zdarzają się nieoczekiwane wypadki i smutne niespodzianki, kierowca Dąbrowa Górnicza. Nie dalej jak dwa miesiące temu, mój samochód służbowy uległ poważnej awarii tuż pod domem jednego z odbiorców. Bez problemu zatrzymałem się i zaparkowałem pod wskazanym adresem, jednak gdy przyszło do odjazdu okazało się, że auto nie chce zapalić. Na szczęście odbiorca, do którego dostarczyłem paczkę świetnie znał się na samochodach (o wiele lepiej niż ja) i awaria szybko została zażegnana.

Jako kierowca mam świadomość, że akcje podejmowane przez mnie w trasie wpływają nie tylko na mnie, ale i na innych uczestników ruchu. Kierowca powinien być zawsze maksymalnie skupiony i z uwagą obserwować ciągle zmieniającą się sytuację na drodze.