Moją pierwszą rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko kierowcy w pewnej dużej rybnickiej firmie transportowej wspominam bardzo miło. Gdy tylko znalazłem interesującą mnie ofertę pracy, natychmiast wysłałem swoje CV i list motywacyjny licząc, że szybki odzew na nowo zamieszczoną ofertę pracy poskutkuje zaproszeniem mnie na rozmowę kwalifikacyjną.

Nie pomyliłem się, bowiem już następnego dnia zadzwonił do mnie mężczyzna zajmujący się procesem rekrutacyjnym i zaprosił na rozmowę kwalifikacyjną. Za bardzo nie wiedziałem jak wygląda rozmowa kwalifikacyjna na stanowisko kierowcy samochodu ciężarowego, jednak podejrzewałem, że będzie ona przebiegała analogicznie do tych, w których uczestniczyłem do tej pory, kierowca Rybnik. Widziałem, że nie posiadam wymaganego, dwuletniego doświadczenia, jednak posiadałem prawo jazdy wymaganej kategorii i uwielbiałem jeździć dużymi pojazdami.

Rozmowa kwalifikacyjna na początku przebiegała tak, jak się spodziewałem, jednak po pewnym czasie komisja rekrutacyjna zaczęła zadawać mi pytania, na które, ze względu na brak doświadczenia, nie umiałem odpowiedzieć. „Jak zachowałby się pan w przypadku awarii na autostradzie?”, „Czy są jakieś ograniczenia co do ilości przewożonych ładunków?”, „Jakie zna pan główne firmy produkujące naczepy samochodowe?” – te pytania zbiły mnie z tropu, ale próbowałem w jakiś sposób się z nich wybronić. Chyba poszło mi nie najgorzej, bo już po dwóch dniach otrzymałem propozycję pracy na okres próbny, z możliwością wydłużenia okresu zatrudnienia. Bardzo się ucieszyłem.